W. H. Auden „Szekspirowskie miasto”

Rok 2015 zamknąłem lekturą „Wykładów o Shakespearze” W. H. Audena. Fenomenalna księga. Nic dziwnego, że rok następny domknął się wraz z „Szekspirowskim miastem” tegoż autora.  Choć obydwie książki dzieli różnica kilkuset stron, trudno oprzeć się wrażeniu, że czytamy jedno, nieprzerwane i nigdy nie ukończone ostatecznie, dzieło.

Gdy opada kurtyna greccy bohaterowie komedii starożytnej zostają zdemaskowani – publiczność się śmieje, aktorzy płaczą. Bohaterowie komedii chrześcijańskiej uzyskują przebaczenie – publiczność oraz aktorzy śmieją się razem. Przywołaną różnicę W.H. Auden będzie systematycznie rozważał w esejach „Szekspirowskie miasto”. Pisarz zanurza się w treść dzieł Maga Teatru, a to co wydobywa staje się pretekstem do przemyśleń nad najbardziej frapującymi punktami chrześcijaństwa. Auden myśli zatem Szekspirem, zastanawiając się „kto jest moim bliźnim”, podejmując zagadnienie lichwy oraz relacji do Żydów. Z wielu tematów najważniejszym pozostaje przebaczenie, które jest… zupełnie niedramatyczne. Wybaczenie dokonuje się na swoistej scenie wewnętrznej człowieka, tam gdzie panuje milczenie i bezruch, a więc rzeczy całkowicie obojętne dla widza. Twórczość Szekspira przekracza tę granicę, ponieważ to my, czytelnicy, jesteśmy jego bohaterami. Elżbietański Globe rzeczywiście staje się kulą ziemską, zaś deski sceny są naprawdę dniami naszego życia. „Krytycy piszący o Szekspirze więcej odkrywają o sobie niż o nim”, zauważa Auden. Im więcej czytamy Stratfordczyka , tym mniej go znamy, a więcej poznajemy siebie. Bohaterowie przez niego stworzeni oddziaływają na nas z siłą, która każe myśleć: „Coś podobnego mogłoby się zdarzyć i mnie”. I choć XX-wieczny poeta zatrzymuje się nad zagadnieniem miłości, cierpienia, żartu (świetny „Dżoker w talii kart”), to dominującym tematem rozmyślań pozostaje przesłanie głoszone przez chrześcijaństwo. Zupełnie, jakby Szekspir wydobył z Audena to, co w nim samym było najgłębsze – pragnienie Boga. Zwroty i terminy używane przez Maga Teatru są zaczerpnięte w wielu dziedzin życia (rzemiosło skórzane, medycyna, prawo, wojskowość), jednak pozostaje niezrównanym mistrzem opisu ludzkich uczuć i meandrów duszy. Wyważone, mądre eseje Audena zwracają uwagę, że grozi nam do odegrania jedna z najważniejszych ról w dramacie chrześcijaństwa – postać Złego Łotra. Z nazbyt licznymi suflerami usłużnie podpowiadającymi wszystko złe na nasz własny temat.

A ja się zastanawiam, jak Szekspirowskie miasto” rozmawia z „Miastem wewnętrznym”. Ale o tym cicho sza, tylko ulice znają te tajemnice.

Więcej o  „Szekspirowskim mieście” W. H. Audena w mojej nocie recenzyjnej w kwietniowym „Znaku”.