Biuro Turystyczne Abraham

To nie przypadek, że każda podróż zaczyna się od uczynienia znaku krzyża. Pierwszych chrześcijan nazywano ludźmi drogi. Nawiązywano w ten sposób do słów Jezusa, który mówił o sobie, że jest prawdą, drogą i życiem. Zamiast zrzędzić, że znów nie stać mnie na wspaniałą wakacyjną wycieczkę, kreślę się krzyżem i robię pierwszy krok.

Najczęściej wymienia się dwa wzory podróżowania. Odyseusz podróżował poprzez wiedzę, Abraham nie wiedział dokąd idzie, dlatego szedł poprzez wiarę. Ten pierwszy będzie miał mapę i kompas, ten drugi będzie miał ręce złożone do modlitwy. Abraham szedł w stronę tego, co zawsze jest inne, na swój sposób nawet obce. Jego dom był gdzie indziej – tam, gdzie nikt jeszcze nie był. Najlepszymi przewodnikami takiej podróży są mistycy; oni „widzą” na znaczne odległości. Jan od Krzyża pisząc, że zmierzając do celu którego nie znasz, masz iść drogą której nie znasz, jest najlepszym towarzyszem wędrówki. Wyrzuć wszystkie inne przewodniki, skoro wystarczą ci pisma mistyków. Albo jeszcze inaczej: wyrzuć wszystko, skoro jedynym przewodnikiem jest twoja wiara.

Wiara jest podróżą. Jestem Abrahamem swojego życia, z własną mapą duchową. Na niej zaznaczam najważniejsze punkty. To jest świątynia, gdzie zostałem ochrzczony, świątynia gdzie zostałem bierzmowany i świątynia, gdzie złożyłem przysięgę małżeńską. To mogą być inne miasta, lub po prostu inne świątynie wciąż tego samego miasta. Lub wciąż ta sama świątynia. Inne drogi wiodły mnie do niej, gdy byłem nastolatkiem, teraz inną drogę wybieram, gdy jestem ojcem. Gdzieś w murach świątyni jest zapisana historia mojego życia. To konfesjonał, do którego klękałem w czasie studiów, to trzecia ławka od końca, gdzie w dni powszednie siadałem, by posłuchać ciszy.

Fragment szkicu o „podróżowaniu-bez-podróżowania” w „Gościu Niedzielnym” https://gosc.pl/doc/4058126.Wiara-jako-podroz

Dodaj komentarz